Akwarium zamiast sufitu w okrągłym salonie i sala tortur w podziemiach to budzące najmniejsze zainteresowanie opowieści o zabytkowym dworze, który do dziś stoi w Tęgoborzy.
To właśnie tutaj miał się odbyć pod koniec XIX stulecia seans spirytystyczny, podczas którego medium nieznanego nazwiska podyktowało treść tzw. „Przepowiedni tęgoborskiej”. Przepowiednia zagmatwanym i tajemnym językiem mówi o przyszłości Polski i świata, a swego czasu jej interpretacji podjął się sam Czesław Miłosz, stwierdzając, że podyktował ją duch Mickiewicza.
Przepowiednia postrzegana jest jako „dziedzictwo” hrabiego Władysława Wielogłowskiego, który był właścicielem tęgoborskich dóbr pod koniec XIX w. Tradycja mówi, że był on zapalonym spirytystą, a nawet miłośnikiem czarnej magii. W piwnicy tęgoborskiego pałacu urządził sobie specjalną salę do seansów spirytystycznych.
Natomiast w dworze w Tęgoborzy ponoć do dzisiaj da się odczuć skutki sensów hrabiego Wielopolskiego – w środku straszy! Drzwi, choć zamknięte wcześniej na klucz trzaskają, do jednego z pokoi w ogóle nie da się wejść, bo silna energia od razu „wyrzuca” śmiałka z pomieszczenia. To prawdopodobnie nieumiejętnie wywołane przed laty duchy, który nie mogą wrócić do swojego świata i czekają na medium, które im w tym pomoże.